Udział energii odnawialnej na rynku energii w Europie

piątek, 7 grudnia 2012

W perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat udział odnawialnych źródeł energii będzie zyskiwał na znaczeniu.
Europejski rynek energii jest zróżnicowany pod kątem źródeł energii i ich znaczenia w poszczególnych krajach. Wiadomo powszechnie, że Polska energetyka w większości uzależniona jest od węgla. Jednak z roku na rok Unia Europejska wymusza na krajach członkowskich coraz większy udział odnawialnych źródeł energii (OZE) w całej puli wyprodukowanej energii. Wiadomo również, że duże znaczenie w Unii Europejskiej ma głos takich państw jak Niemcy czy Francja. A właśnie te kraje państwa chcą ograniczenia produkcji energii z atomu i wzrostu produkcji energii z OZE, takich jak słońce, wiatr, energia geotermalna czy fale morskie. Ktoś powie że każdy czegoś chce i nie należy specjalnie się tym przejmować. Jednak to błąd który może Polskę drogo kosztować, gdyż głos Niemiec i Francji jest w UE decydujący i kraje te mogą narzucić innym swoją politykę. Od kilku lat otwarty jest na świecie rynek handlu prawami do emisji CO2. Kraje na świecie otrzymały umowne, bezpłatne limity emisji CO2 na podstawie dynamiki rozwoju swoich gospodarek oraz liczby ludności. Te kraje które przekroczą zakładane limity będą musiały zapłacić za emisję ponad normę. Mówiąc krótko, będą musiały dokupić prawa do emisji CO2, np. od innych krajów, które tych limitów nie wykorzystały. Stawka idzie o ogromne pieniądze, gdyż OZE będą z czasem zyskiwać na znaczeniu, a krajom nie będzie się opłacało przekraczać dopuszczalnych limitów.
Problem może dotyczyć takich krajów jak Polska, które są liderem w wydobyciu węgla w naszym regionie i w zdecydowanej mierze wykorzystują węgiel kamienny w elektrociepłowniach do wytwarzania energii.

Niemcy założyły, że do 2050 r. aż 80% energii wyprodukowanej w ich kraju pochodzić będzie z OZE. Mało tego, tą regulację Niemcy chcą narzucić innym krajom UE. Niemcy będą dążyły do tego, aby cena praw do emisji CO2 wzrosła. Obecnie jest to 6 euro za tonę i nie ma co ukrywać, że jest to cena "promocyjna" aby nie wywołać protestów nowych członków UE. Jednak już za kilka lat polityka energetyczna UE będzie poddawana nowym kryteriom i wszyscy członkowie UE będą musieli się do niej dostosować lub zapłacić kary. A jaki interes mają w tym Niemcy?

Niemcy mają swój Fundusz Energetyczno-Klimatyczny i do niego trafia część pieniędzy z handlu prawami do emisji CO2. Dlatego Niemcy chcą ograniczyć emisję CO2 u siebie, sprzedać część swoich praw do emisji gazów cieplarnianych i jednocześnie zasilić swoją kasę wpływami z tego funduszu.

Janusz Steinhoff, były wiceminister gospodarki nie ma wątpliwości, że forsowana przez Niemcy zmiana polityki ma na celu wyciągnięcie pieniędzy od państw które będą opierały swoją gospodarkę o energię nieodnawialną, np. paliwa kopalne. W efekcie gospodarka tych państw straci na konkurencyjności, pogorszy się też jej atrakcyjność na tle innych krajów Europy. Steinhoff uważa, że tempo wprowadzania tych zmian jest zbyt szybkie i nie da się szybko dostosować gospodarki danego państwa do nowych źródeł energii, gdyż na to potrzeba kilkudziesięciu lat, a nie kilku bądź kilkunastu. Zresztą nie od dziś było wiadomo, że zasoby ropy na świecie wystarczą jeszcze na kilkadziesiąt lat ich eksploatacji.

Zdaniem niemieckich polityków, obecna polityka energetyczna Europy nie zapewnia jej bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego konieczne są zmiany. Polskę bezpośrednio wymienia się jako kraj szkodzący europejskiej ekologii i nie dążący do ochrony klimatu Ziemi. W ostatnich latach w Polsce powstają nowe projekty energetyczne. Cześć z nich dalej zakłada wykorzystanie węgla kamiennego.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy. Nasz moderator go sprawdzi.